Archiwalna Strona Przelewice
Dziś jest: Środa 30 czerwca 2021, imieniny: Emilii i Lucyny
Nowiny Przelewickiej Gminy
Czyste Powietrze
Włóczykije Pojezierza
Sesja Rady Przelewice
System gospodargki odpadami
Polska w liczbach

Obsługa techniczna
ALFA TV

2018-02-20 14:36:48

Zaproszenie na uroczyste odsłonięcie tablicy i poświęcenie "Skweru ks. Paula Sawatzke"

        W najbliższą sobotę (24 lutego 2018 r.)  w Jesionowie odbędzie się uroczystość odsłonięcia tablicy i poświęcenie „Skweru ks. Paula Sawatzke" - pierwszego proboszcza parafii Jesionowo, męczennika za wiarę, zasłużonego w służbie człowiekowi.

foto ks. Paula Sawatzke

       Uroczystość odbędzie się dokładnie w 73 rocznicę męczeńskiej śmierci kapłana. Będzie w niej uczestniczył ostatni żyjący świadek życia i posługi duszpasterskiej ks. Paula Sawatzke - jego parafianin, Franz von der Heide. Towarzyszyć mu będzie Helmut Nihaus, który w okresie biedy przywoził dary do Jesionowa.

            W  kościele  parafialnym  pw.  Chrystusa  Króla   w   Jesionowie  o  godzinie  14:OO   odprawiona zostanie uroczysta Msza Święta,  a po niej odsłonięcie    i poświęcenie skweru znajdującego się przy plebani. Następnie w świetlicy wiejskiej odbędzie się spotkanie poświęcone wspomnieniom postaci ks. Paula Sawatzke i 73. rocznicy wyzwolenia Jesionowa.

Na tę szczególną uroczystość
Organizatorzy serdecznie zapraszają!

Sylwetka ks. Paula Sawatzke:

      "Kapłan jest kapłanem nie dla siebie, on jest nim dla ludzi" - te słowa św. Jana Marii Vianneya, patrona proboszczów, doskonale wpisują się w życie, posługę kapłańską i męczeństwo katolickiego księdza Paula Sawatzke, proboszcza parafii Jesionowo (15.03.1935 - 24.02.1945).

       Kościół parafialny pw. Chrystusa Króla w Jesionowie, który został zbudowany w ciągu kilku miesięcy i poświęcony 30 października 1932 r. przez biskupa Chrystiana Schreibera, był szczególnym miejscem posługi kapłańskiej ks. Sawatzke. W nim bowiem głosił słowo Boże, udzielał sakramentów św. i prowadził ludzi do Boga. Był to kapłan wielkiego miłosierdzia, wrażliwy na ludzką biedę i krzywdę, broniący godności człowieka, oraz bez reszty oddany Bogu i ludziom. Urodzony 31 lipca 1903 r. w Berlinie, wyświęcony na kapłana 30 stycznia 1927 r. we Wrocławiu. Został zastrzelony na początku roku 1945 w Jesionowie podczas pełnienia obowiązków duszpasterskich przez jednego z plądrujących okolicę żołnierzy radzieckich. Spoczywa na cmentarzu w Jesionowie.

Jak wynika z danych historycznych pewna kobieta dała takie oto świadectwo:

       „W styczniu 1945 r. wojska radzieckie objęły naszą wioskę. Szkoła, oraz parafia zostały zajęte przez żołnierzy. Obie żony katolickich nauczycieli, oraz jedna nauczycielka znalazły możliwość schronienia się i zamieszkania u Szanownego księdza Paula Sawatzke w Jesionowie. Do wioski każdego dnia napływała coraz większa ilość rosyjskich żołnierzy. Nie podobała się im ingerencja i pomoc, jaką udzielał ksiądz każdej osobie, która była w potrzebie. Próbowali oni wypędzić go z wioski i z parafii. Dawał on schronienie i wiele kobiet u niego szukało dla siebie ratunku.

        W nocy z 24 na 25 lutego 1945 r. przyszedł na plebanię rosyjski kierowca. Nie miał on dobrych zamiarów a jego zachowanie wywoływało lęk. Próbował mnie zgwałcić. Ja i inne kobiety spałyśmy w pokoju, który należał do księdza. On udostępnił nam większą część pomieszczenia a sobie oddzielił mały kąt. Spał na leżaku, który podsunął pod drzwi, blokując klamkę, uniemożliwiając wejście rosyjskim żołnierzom. Szofer- kierowca wtargnął jednak do nas i ksiądz próbował go uspokoić, jednocześnie kierując na siebie całą złość i uwagę żołnierza. Rozłoszczony Rosjanin zaczął księdza bić a my strasznie zaczęłyśmy się bać, że go zabije. Ksiądz chronił się przed ciosami napastnika a my wystraszone płakałyśmy. Ksiądz zażądał rozmowy z Komendantem i wtedy Rosjanin przestał go bić. Wyszedł na chwilę i wrócił w towarzystwie rosyjskiego oficera i tłumacza. Ów tłumacz powiedział, że zabierają księdza do Komendanta, żeby mógł się wypowiedzieć i poskarżyć, że był bity. Nasz ksiądz od ciosów w twarz był obolały, cierpiący i spuchnięty. My nie ufałyśmy tym żołnierzom i czując coś strasznego - prosiłyśmy księdza, aby nie szedł i został tu z nami. Przeczuwałyśmy, że może już do nas nie wrócić. Ksiądz na pewno wiedział, co się z nim stanie ... bo przed odejściem pobłogosławił nas. Po jednej godzinie żołnierze wrócili, ale bez księdza. Czułyśmy najgorsze ... Na drugi dzień, a była to niedziela, chciałyśmy o 7.30 iść do kościoła i uczestniczyć we Mszy św. O g. 7.00 ja i pani Grz.wcześniej wyruszyłyśmy do kościoła z nadzieją, aby zobaczyć, że ksiądz już tam jest. Na ulicy usłyszałyśmy głośne wołania i krzyki: < U ogrodnika, w ogrodzie, pod choinkami, leży ksiądz zabity>. Szybko tam pobiegłyśmy i zobaczyłyśmy przerażający obraz: ciało leżało na ziemi, pokryte krwią. Jedno oko było przeszyte kulą. W rękach trzymał zakrwawioną Hostię. Na twarzy było widać, jakby się uśmiechał, mały uśmiech. Podniosłam z ziemi zakrwawioną Hostię i zrozpaczone wróciłyśmy do domu. Nie było już możliwości dostania się do kościoła. Rosjanie zabrali księdzu klucze i rabowali wnętrze świątyni. Odważyłyśmy się i razem z panią Grz. poszłyśmy do Komendanta, aby zameldować zabójstwo i poprosić o pomoc w pochowaniu księdza. Nikt nie chciał z nami rozmawiać. Nikogo nie interesowało, że nasz ksiądz nie żyje. Nikt się tym nie wzruszył. Pozwolono nam pochować księdza i w ciągu dwóch dni miał być gotowy i zakończony pochówek. Byłyśmy same i jako kobiety nie dałyśmy rady. Poprosiłyśmy ponownie o pomoc i komendant rosyjski wyznaczył dwóch mężczyzn do pomocy. Jeden mężczyzna postarał się o konia i wóz. My kobiety zajęłyśmy się przygotowaniem naszego kochanego księdza do jego ostatniej drogi. Nie miałyśmy trumny. Ubrałyśmy księdza w jego sutannę i zawinęłyśmy go obrusem z baldachimu. Ubrałyśmy księdza w czerwony płaszcz na dowód, na wzór zakrwawionego Martyra - Świadka - Męczennika. Był to bardzo smutny pogrzeb. oblany łzami i cierpieniem. Jeden z najsmutniejszych. Było na nim tylko trzy kobiety i czterech mężczyzn. Płaczący, wystraszeni, smutni ludzie stali przed domami i żegnali księdza. Całą drogę na cmentarz modliłyśmy się z różańcem w ręce. Na cmentarzu mężczyźni wykopali dół obok grobu matki księdza. Ułożyłyśmy w dole ciało zawinięte w koc i własnoręcznie zakopałyśmy je ziemią. Głośno odmawiałyśmy modlitwę. Na grobie położyłyśmy mały bukiecik kwiatów. Nasz ksiądz umarł za nas. Był bardzo wierzącym, szlachetnym, sprawiedliwym człowiekiem. Pomagał biednym i chorym. Zawsze był gotowy do pomocy drugiemu człowiekowi. Jego oddanie Bogu i naśladowanie Boga na pewno zapewni mu miejsce przy tronie Bożym".

      Tertulian - wczesnochrześcijański pisarz i apologeta, czyli obrońca wiary, który prawdopodobnie pod wpływem świadectwa męczenników został chrześcijaninem, napisał: "Krew męczenników jest zasiewem chrześcijan". Niech świadectwo życia i męczeństwo ks. Paula Sawatzke  będzie dla nas mobilizacją do odważnego wyznawania wiary i wierności Bogu do końca naszych dni, bo jak mówi Jezus: "Kto wytrwa do końca będzie zbawiony".

    ks. Adam Polanowski

Korzystanie z serwisu oznacza zgodę na wykorzystywanie plików cookie, z których niektóre mogą być już zapisane w folderze przeglądarki. Nie pokazuj więcej tego powiadomienia
Archiwalna Strona