Archiwalna Strona Przelewice
Dziś jest: Środa 30 czerwca 2021, imieniny: Emilii i Lucyny
Nowiny Przelewickiej Gminy
Czyste Powietrze
Włóczykije Pojezierza
Sesja Rady Przelewice
System gospodargki odpadami
Polska w liczbach

Obsługa techniczna
ALFA TV

2012-07-16 10:11:29

STROP KOŚCIOŁA W PRZYWODZIU ODSŁANIA SWE TAJEMNICE

W grudniu 2010 r. pisaliśmy o polichromowanym stropie w kościele filialnym w Przywodziu, par. Żuków, gm. Przelewice. Przypomnijmy:

wnętrze późnogotyckiego kościoła w Przywodziu nakryte jest polichromowanym belkowym stropem. Zachowaną do dziś dekorację malarską tworzą zwoje bujnej akantowej wici, przedstawienia Baranka Bożego i krzyża otoczonego koroną cierniową oraz stosowne napisy. Do niedawna dalsze istnienie tego interesującego zabytku stało pod znakiem zapytania. Dziś zaawansowane są prace konserwatorskie, których zakończenie przewiduje się jeszcze w tym roku.

Spróchniałe końcówki belek, deski zawilgocone i toczone przez owady, polichromia zabrudzona i zeszpecona brunatnymi zaciekami – taki obraz zastał w Przywodziu ks. proboszcz Mirosław Gębicki – obejmując parafię w Żukowie. Najpilniejsze były remont dachu i wzmocnienie konstrukcji stropu – prace te pozwoliły zabezpieczyć malowidła przed dalszym zniszczeniem. Największym wyzwaniem okazała się konserwacja stropu. Umożliwiło ją współfinansowanie zadania przez Niemiecko-Polską Fundację na rzecz Kultury i Ochrony Zabytków (Deutsch-Polnische Stiftung Kulturpflege und Denkmalschutz), Marszałka Województwa Zachodniopomorskiego oraz Zachodniopomorskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków. Wykonania specjalistycznych prac, które rozpoczęto w sierpniu 2010 r. podjęła się firma konserwatorska pana Tadeusza Makulca ze Szczecina. Na początku zdemontowano deski stropu i poddano je impregnacji owadobójczej i wzmacniającej, zabezpieczając przy tym warstwę malarską. W 2011 r., kiedy to do finansowania prac włączyło się Starostwo Powiatowe w Pyrzycach, wykonano konserwację około połowy powierzchni stropu, zaś na rok 2012 planuje się  zakończenie zadania.

Ksiądz Gębicki nie kryje zadowolenia z postępu prac. – Jeszcze przed kilku laty sytuacja wyglądała dramatycznie – mówi. Moje wysiłki zmierzające do pozyskania środków na remont stropu wydawały się całkowicie beznadziejne. Dopiero gdy – dzięki staraniom dr architekt Beaty Makowskiej – do dzieła restauracji zabytkowego stropu włączyła się fundacja niemiecko-polska, zaświeciło światełko w tunelu. Jestem w stałym kontakcie z przedstawicielem Fundacji, dr Peterem Schabe. Często dzwoni do mnie, interesuje się postępem prac – dodaje. Przez skromność ksiądz proboszcz nie wspomina o sile swej determinacji w pozyskiwaniu finansów na remont zabytkowych kościołów, o które zwracał się nawet do ...episkopatu Stanów Zjednoczonych. Dwudziestoletni pobyt w Australii i praca wśród tamtejszej polonii zaowocowały bowiem nie tylko znajomością języków, ale i doświadczeniem w podejmowania różnorakich wyzwań. Dziś z satysfakcją i nadzieją patrzy na realizację swego dzieła. W tym roku udało się pozyskać finansowanie prac przy stropie w Przywodziu z kilku różnych źródeł. Są to wspomniana fundacja niemiecko-polska, Marszałek Województwa Zachodniopomorskiego, Zachodniopomorski Wojewódzki Konserwator Zabytków oraz środki własne parafii.  Na podkreślenie zasługuje fakt iż pieniądze, którymi dysponuje Fundacja, pochodzić będą od rządu niemieckiego.

Prace prowadzone przy stropie stworzyły okazję aby przyjrzeć mu się bliżej, odsłaniając tajniki warsztatu dawnych mistrzów. Okazuje się, że deski stropu pochodzą w większości jeszcze w XVIII w. Wykonano je ręcznie, mozolnie przecierając na traku całe kłody drzewne – stąd niezwykła, bo wynosząca blisko 7 m długość desek. O ich ręcznej obróbce świadczy ponadto nierówna grubość oraz zróżnicowana, na ogół znaczna szerokość.   – Malowidła powstać musiały tuż po zmontowaniu stropu oraz powiązanej z nim więźby dachowej – stwierdza kierujący pracami konserwator Tadeusz Makulec. Zachowana do dziś polichromia nałożona została na świeże drewno – pod warstwą malarską nie widać bowiem ani ściemnienia powierzchni drewna ani śladów wcześniejszego żeru owadów. Na dwóch deskach odkryliśmy relikty wcześniejszej polichromii, zaś deski przy ścianie północnej są z pewnością późniejsze od całej reszty – obrobione maszynowo pokryte zostały dekoracją malarską kładzioną bez gruntu – dodaje.

Historycy sztuki, autorzy nie publikowanego jeszcze katalogu zabytków powiatu pyrzyckiego, Dorota Bartosz i Maciej Słomiński z zainteresowaniem wysłuchują tych uwag.  – Oglądając uważnie strop, mieliśmy poważne trudności w jednoznacznym określeniu czasu powstania jego polichromii – mówi Dorota Bartosz. Typ dekoracji w formie wici roślinnej sięga co najmniej okresu baroku  i charakterystyczny był dla wielu pomorskich kościołów, jak choćby w Karnicach (pow. Kamień Pomorski). Z drugiej jednak strony – „wygładzony” jak na starych oleodrukach, choć zarazem nieco naiwny sposób malowania widoczny  w wyobrażeniu Baranka oraz skupienie dekoracji roślinnej w bocznych częściach pól między belkami – zdawały się wskazywać na XIX wiek.  – Z informacji odnalezionych w aktach Konsystorza Ewangelickiego, przechowywanych w Archiwum Państwowym w Szczecinie wynika, że w 1787 r. planowano wykonanie nowego stropu kościoła wraz z więźbą dachową i nowym, ceramicznym pokryciem dachu, które zastąpić miało zniszczone już pokrycie gontowe. Zapewne wkrótce potem powstała dekoracja stropu – dodaje Maciej Słomiński. Dopiero teraz zrozumiałe stały się problemy z datowaniem polichromii. Jest ona bowiem dziełem okresu przejściowego, łączącym tradycyjne barokowe motywy z cechami sztuki XIX stulecia. Zamieszanie potęgują późniejsze uzupełnienia w północnej części stropu, gdzie na wymienionych w XIX w. deskach odtworzono wcześniejszą dekorację malarską.

Ukończenie konserwacji stropu nie oznacza finału prac we wnętrzu kościoła. Dopiero teraz, gdy nie jest ono zagrożone zamakaniem można pomyśleć o restauracji cennych elementów wyposażenia, fundowanych przez możne rody Wedlów i Schlippenbachów. Powstały w 1. połowie XVIII w. ołtarz ambonowy jest być może  dziełem warsztatu słynnego snycerza Bernhardta Hattenkerella z Morynia – podobne nastawy, przypisywane moryńskiemu mistrzowi zachowały się w pobliskich Przelewicach oraz w kilku kościołach koło Chojny.  Po konserwacji do ołtarza w Przywodziu wrócą dwie figury alegoryczne. Osobno ustawiony pozostanie korpus ambony – wymontowany z ołtarza w latach powojennych. Na swym dawnym miejscu znajdzie się natomiast odrestaurowane przed kilku laty na koszt Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego, wspaniałe późnobarokowe epitafium zmarłego w 1721 r. Fryderyka Wilhelma von Wedel.  Odrestaurowany kościół stać się może – obok pałacu i parku w Przelewicach – jedną z głównych atrakcji turystycznych gminy.

Autor: Maciej Słomiński

>>galeria<<

Korzystanie z serwisu oznacza zgodę na wykorzystywanie plików cookie, z których niektóre mogą być już zapisane w folderze przeglądarki. Nie pokazuj więcej tego powiadomienia
Archiwalna Strona