tło
Herb powiatu

Gmina
Przelewice

Wiersze autorstwa Teresy Turtoń

"Śmierć zabiera nam człowieka, ale nie zabiera nam wspomnień o nim"

"Pisanie wierszy to moje życie, one zostaną tu w tym zeszycie. Tak lubię pisać, mówię to szczerze, po mnie zostaną tu na papierze"
śp. Teresa Turtoń

Sercem do ludzi...


Ach moi drodzy, nasi rodacy,
przecież jesteśmy wszyscy Polacy.
Po co ta złość, jak zadra w sercach Waszych tkwi,
nie trzeba więcej wśród ludzi nienawiści i przelewu krwi.

Nawet drzewa umierają,
co przeżyły już swój wiek.
Popatrz na swe życie i na ten czas, który ucieka.
Podaj swą dłoń Bogu i zaufaj mu,  bo On kocha nas.

Choćbym nie chciała pisać, lecz muszę,
Mam taką anielską duszę.
Piękne słowa, smutki i żale
na papierze pozostaną stale.

Może nie dobrze, może z błędami
Pozostawiam to Wam, oceńcie sami.
Bo gdy piszę wiersze co się rymują
One tęsknotę mi zastępują.
A życie me staje się wówczas piękniejsze.

Spójrz do góry siostro i bracie,
Tam jest nasz Bóg i tam nasze serca się unoszą.
Bo my nie znamy swej dalszej drogi
Bądźmy więc  szczęśliwi póki co.

Żyjmy tak, aby życie ukazało nam swe piękno,
W zgodzie z Bogiem i naturą, która nas otacza.

Bez krytyki i zawiści, tak aby w sercach naszych
Tylko miłość i radośćna stałe zagościła.

Wówczas  udane jest życie każdego człowieka
lecz czy on wie co go czeka?
To tajemnica od Boga dana,
miarą różną jest odmierzana.

Choćbym błagała i mocno prosiła
to w rękach Boga, jest Jego siła.
Nigdy, ach nigdy ja nie myślałam,
że Syna Kapłana będę miała,
A dwóch wojsko w swe szeregi weźmie.

Mój wielki Boże i Ty Maryjo
Tobie się kłaniam, choć już nie mogę
pokłonić się nisko - Matko przepraszam
to choroba, a nie lenistwo.

I tak to już jest, tu na tej ziemi
najgorzej żegnać się ze swoimi.
Odszukać czas utracony, piękne chwile,
Czy też żale i sprzeciwy,
lecz każdy człowiek jest tu na swój sposób szczęśliwy.


Oczekiwanie

Ciemność nas przeraża, długa ta noc.
Jesień nastała, skryj głowę pod koc.
Ale szybko minie tej ciemności czas.
Nadejdą dni wiosny, krótsze noce wraz.

Łan kwiatów nachyli buzię swą do słońca.
Pszczoły nektar zbiorą do samego końca.
I wtedy wiosna z latem już nastanie.
Kaprysy nas ominą, będzie oczekiwanie.

Drzewa teraz także, budzą się do życia.
Wypuszczają pąki, będą z nich liście i okrycia.
Ptasią melodię korony drzew mają.
I tak bardzo pięknie na głosy śpiewają.

My także czekamy tak w cichej pokorze.
Na przyjście dni ciepłych, dopomóż nam Boże.
A wszystko potrzebne, równowaga musi być.
Jesień, zima, wiosna, a latem chce się żyć.

W świat pójdą te słowa, co tu napisane.
Jednym sprawią radość, z wiosną tak kochaną.
Lato, ciepło, zielone trawy bujnie rosną.
My też żyjemy w tym świecie chwilą radosną.


Poezja

Gdzie woda płynie i szumi trzcina.
Nad brzegiem płaskim, rośnie kalina.
Po drugiej stronie wierzba płacząca.
Gdzie swe gałązki wodą nasącza.

Jaki piękny urok ma ta okolica.
Lecz czy jeszcze
Ktoś dzisiaj poezją się zachwyca?

A kiedy wspomnisz takie widoki.
Gdzie wierzby rosły.
Nad każdym potokiem.
Nad pastwiskiem z żerdzi zrobionych.
Dzisiaj ich nie ma.
Kto tęskni do nich?

Co dzisiaj znaczy, czas na lekturę.
Jakie książki czytasz i które?
Dzisiaj telewizja, komórki i komputery.
Zabrakło, czasu na książkowe numery.

Szkoda czasu i siły, by wytężać wzrok.
co było nie wróci, minął tamten rok.
Do przodu sama historia gna.
Receptą na wszystko
Jesteś Ty i Ja.


O życiu i miłości

Życie jest piękne
I tak trzeba o nie dbać.
Aby cieszyć się życiem
I by mogło długo trwać.

Będziemy bardziej w życiu szczęśliwi
Jeżeli nauczymy się więcej dawać,
a mniej brać.
Bo czy kiedyś dadzą
Nam to co mamy?
Nie! Wszystkie dobra zostawiamy.

Człowieku słuchaj
I zrozum ten wiersz
Dopóki życiowe doświadczenie
nie przerodzi się w prawdziwą rutynę
nie zagubi rozwagi i mądrości.
Będzie dobrze spięte żelazną klamrą.

A my ciągle i zawsze tak
Pomyślimy o naszej przyszłości.
O życiu i miłości pisać nie muszę.
Wiem nikogo do pokory i miłości nie wzruszę.

Pokora i miłość, jak jest prawdziwa.
To dobroć sama się z niej wydobywa.
Czasami ręce wznosi do nieba.
Cóż! Lecz myśli biegną.
Nie tam gdzie trzeba.
A tyle zła się na świecie szczerzy.
Ciężkie jest życie nas ludzi.
Lecz czy ktoś w to dzisiaj wierzy.

Uwierzyć nam trudno, w to co się dzieje.
Lecz każdy z nas człowiek, ma cichą nadzieję.
Bo cierpliwość i wiara w to wierzyć trzeba.
A wiara zaprowadzi nas, prosto do nieba.

Jeżeli stracimy życia sens
Że nic nam się nie chce,
Że nic nie mamy,
Że zawsze czegoś nam brakuje.
Ale mamy wiarę.
To wiara nam życia drogi prostuje.


Jasna Zorza

Rok się zaczyna i rok się kończy.
Okres to duży, wiele nas łączy.
Teraz nadchodzi oczekiwanie
Co blaskiem z nieba jasnym się stanie.

Blask ten jak zorza, rozbłyśnie wszędzie.
Ujrzymy gwiazdkę – przyjdziemy po kolędzie.
Biały opłatek też z nami będzie.
Miłe życzenia usłyszymy wszędzie.

A kiedy opłatek w ręku masz
I bliskiej osobie życzenia składasz.
Niech będą proste, niezakłamane
szczere, prawdziwe
To życie nasze będzie szczęśliwe.

Bo nie ma takiej strony
I w każdej części świata.
Z Narodzenia Boga człowiek,
człowieka powinien kochać jak brata.

Z piękną kolędą święta spędzimy.
„Wśród Nocnej Ciszy” – My nie zabłądzimy.
Tych co chorują też odwiedzimy
Przy Bożym Żłóbku razem staniemy.

Rok ten się kończy.
Jak słońce ma się ku zachodowi
Przyjdzie Rok Nowy.
Lecz czy my będziemy gotowi.
Znowu od nowa zaczynać wszystko.
Boże Dziecię nam pomoże.
Stańmy nad jego kołyską.

Szczęśliwych, pogodnych
Świąt – Bożego Narodzenia.
A na Nowy Rok Wszystkiego
Najlepszego. Dobrego zdrowia
i szczęścia, na każdy jego dzień.

Życzy
Autorka wiersza –  śp. Teresa Turtoń


Serce

Bo każda rzeka prosto nie płynie.
Zawirowania, dzikie zakola i w morzu ginie.
To wielka radość gdy tak się dzieje.
Na przestrzeni morza jej woda już szaleje.

Nam też jest miło, gdy przestrzeń duża.
Gorzej gdy boli serce, to jak nadchodząca burza.
Serce to organ nie zastąpiony.
Chodzi i bije, ale ma czas ograniczony.

Dobrze jest pisać, lecz czy to wiesz,
że zwykłe słowa, tyle różnić mogą.
Lecz kiedy słowo, przy słowie blisko
Pięknym zdaniem się stają.

Tu łąka zielona, jezioro i las.
Słońce co świeci, tak długi czas.
Jedno spojrzenie i kilka słów.
Zgody sumienia i miłych snów.

Swoją uwagę na wiersz ten zwróć.
Gdy sumienie nie czyste,
To i serce zacznie Cię kłóć,
Zasada taka – dodaj sobie odwagi.
Co było złe do kąta rzuć.

Każdy się rodzi, żyje według zegara.
Zdrowy, wesoły póki serce nie nawala.
Nie ma wyjątku, starzy czy młodzi.
Bo zegar i serce jednakowo chodzi.

Dwa konie w zaprzęgu, woźnica i bat.
Cóż kochani ludzie zmienił się nam świat.
Brak radości, bezradni i przestraszeni.
Bez Boga do nikąd – Tak!
Najzdrowsze serce niczego nie zmieni.


Zachód Słońca!

Pokaż się słonko, poświeć przez chwilę.
Lato choć brzydkie było
Wspominamy zawsze tak  mile.
Tak jak wspomnienia z młodzieńczych lat
Też wspomnieć miło, piękny był świat.

Błękitne morze, błękitne chmury
To nie wymysł ludzki,
To dar natury.
A pejzaż jesieni jeszcze piękniejszy
Tego żaden malarz nie namaluje,
Choćby był największy.

Nasza jesień życia i kolor jesieni.
Kiedyś były też błękitem.
Lecz czas i kolory zmieni.
Każdego z nas ludzi.
Strach trochę naciska.
Bo ta pora roku.
Jesień już tak bliska.

Ze strachem pogodzić się trzeba.
Przyjąć wszystko, co Bóg zsyła z nieba.
Skutecznie przemyśleć, co było źle.
A naszych wspomnień nie bójmy się.
Czy wiersze smutne, myślę że nie.
Bo mają tyle sensu.
Co morze piasku na dnie.

I nasza jesień życia ma tyle mądrości.
Że każda pora roku, wcale jej nie zazdrości.
Bo każdy  człowiek ma jedno życie.
Swoje sumienie i swoje bycie.
Mój sposób, moja wizja i moje plany.
To pisanie wierszy – czas niezmarnowany.

Ku zachodowi słońca się ma.
Powiem Wam jeszcze, póki dzionek trwa.
Jeśli wyrosłeś ze zdrowych korzeni
Umiesz czynić dobro – zło tego nie zmieni.
Podaj mi rękę człowieku kochany
I pomyśl przez chwile. Co nas czeka??
A ja Ci powiem, że zostaną.
tylko łzy po odejściu człowieka.


Zasada Życia

Myślisz żeś zuch – myślisz żeś chwat.
Żyjesz wesoło, gdyż masz te dwadzieścia lat.
Beztroska młodość nie jest trwała.
Dorośniesz, wspomnisz co poetka pisała.

Kiedy już z góry latka spadają.
Znów być młodym, tak by się chciało.
Wtedy nie ważne, kim w życiu byłeś.
Ważne jest tylko to –  co po sobie zostawiłeś.

Zawsze daleko, zawsze pod górę.
Życiowa mądrość może złośliwa być.
Lecz kiedy szczęściem dni są nazwane
Wtedy tak bardzo pragnie się żyć.

Żołnierz na straży pokoju stoi.
Broń nosi ciężką, on się niczego nie boi.
My ludzie marni jak płatek śniegu
Szukamy, błądzimy nie wiedzieć czego.

Do ciepłych stron ptaki wędrują.
Gdzie my pójdziemy? – Czyż my to wiemy?
Otworzyć serca szeroko trzeba
Stolarz nam zrobi drabinę do nieba.

Jaką wysokość pokonać trzeba Boże?
Ile to minie nocy i ile dni?
Dosięgnąć ostatniego szczebla
Tak proszę Cię Boże, pomóż mi.


Chleb

Co myśli sobie ziarenko każde,
Które to rolnik w ziemię  porzuci.
Czy ja wyrosnę? Czy zimą zmarznę
A może inny żywioł wzrost mój zakłóci.

Prośba jest skutkiem - prosisz dostaniesz.
Z Bożą pomocą kłosem się staniesz,
A w Twoim kłosie ziarenek wiele
Młynarz na mąkę białą przemiele.

Piekarz upiecze pachnący bochen chleba,
Którym to parafianie podzielić się trzeba.
Praca na roli, to jak w niewoli
Ciężka i trudna, wszystko Cię boli.

A chleb nam daje siłę i moc
Po posiłku chleba niestraszna nam noc.
Bo chleb powszedni i ten chleb Boski
Zastąpi nam wszystkim codzienne troski.

Życzenia od wiejskiej poetki.
Do naszej Parafii Ja należę.
Wszystkim rolnikom
zdrowia życzę szczerze.

A nasz Proboszczu drogi
Podziel z nami się chlebem
Bo my wspólnota żyjemy
Między ziemią a niebem.


Przyroda i My

Życie nie składa się z trudu i łez.
Życie czasami wesołe też jest.
Rozejrzeć się trzeba dookoła wszędzie.
Piękna przyroda witać nas będzie.

Drzewo wspaniałe, dąb rozłożysty.
Wysoki wyrósł z liściem srebrzystym.
Czas go pozbawił gałęzi wiele
Wokoło mego inne drzewa, to przyjaciele.

Zadowolony patrzy w myśleniu.
Skąd tylu przyjaciół w moim cieniu.
Względem Boga, przyjaciół i samego siebie.
Szanujmy przyrodę, Bóg stworzył ją dla Ciebie.

Gdy słońce żegna dzień i zmierzch już nadchodzi
A księżyc na niebie
I jego blask się rozchodzi.
Szum dębów i traw i leśna gęstwina.

Echo kochane i piękna dolina.
Wszystko w przyrodzie ogarniaj spojrzeniem.
Myślami z Bogiem
I cichym westchnieniem
Zanuć piosenkę, a wtedy wszędzie
Śpiew Twój usłyszą i tak już będzie.


Prawda i troski

Niech gołąb pokoju do Nas zawita
I trochę lot swój niechaj obniży
I niech nas ludzi, tak kiedyś smutnych
Dzisiaj szczęśliwych, do siebie zbliży.

By tamta chwila nie nastąpiła,
Która jak strzała życie zmieniła.
Piekło na ziemi, prawda istnieje.
To przez złych ludzi wszystko się dzieje.

Kiedy cichutko z anielską nutką
Wietrzyk ku sobie drzewa pochyla.
Idź prostą drogą, zostaw tam troski
Czas ten jest piękny i piękna ta chwila.

Nowa technika życie umila,
Czas z nią związany, liczy się chwila.
Skrycie pogadać, tak potajemnie
Pisanie smsów sobie wzajemnie.

Na nic to wszystko tak ukrywane
Bo prawda zawsze na wierzch wychodzi
Wszystkie sekrety kiedyś szeptane
Teraz mi osobie bliskiej są już znane.

Nie warto pysznym uczonym być
Trzeba rozwagi więcej, inaczej żyć
Bo zaszczyt ma się ze swej mądrości
Jeżeli nikomu nie robimy przykrości.

Co było wczoraj, co Cię tak smuci
Zapomnij wszystko, to już nie wróci.
Tak głupie życzenia, nam tu kobietom wysłane
Też potajemnie były skrywane.

Kwitną, ach kwitną na biało dzikie bzy
Zobacz wyrządzoną krzywdę i gorzkie łzy.
Szczęścia nie zaznasz nigdy już
Twoje uczynki to w serce nóż.


Tęsknota

Tęsknota nie śpi, chodzi i ja ją słyszę.
Nie ma na nią sposobu i nikt jej nie ukołysze.
Tu radość życia daje nam czas.
Lecz Ja wspominam wszystkie drogi, trawy, słońce i las.

Lato swą chwilą, co tak krótko trwa.
Przyszło już do nas, jest z nami co dnia.
Raz jesteś szczęśliwy, innym razem smutny.
Bo nie w rodzinnych stronach, tu los Twój okrutny.

Rozczarowanie czujesz zawsze i wszędzie,
Tak jakby ptak nie usiadł na swojej grzędzie.
Szczęśliwy jesteś, Przyjaciół masz,
Lecz rodzinne strony zawsze wspominasz.

Nasza życia droga, jest dana przez Boga.
Korzenie mocno utkwiły w ziemi.
Dobrze jest nam tutaj razem,
Lecz byłoby lepiej tam ze swoimi.

Choć uroki lata nam się kłaniają,
Tak wcale nie cieszą i mocy nie mają.
Bo moc jest tam, gdzie myśli Twoje.
Tam każdy kamyk oddany snom
Tęsknisz tak mocno, bo to rodzinny dom


Przesłanie

Jak każda droga, początek swój ma.
A każda rzeka, bieg swój dobrze zna,
Ale czy my o tym  mamy choć trochę wiedzy.
Najlepiej uciec jak zając z miedzy.

Tak jak woda potokiem, ucieka rok za rokiem.
A każdy wiek ma też swoje prawa,
My też nie znamy, nie wiemy dokąd
Poprowadzi nas ta droga, to jest jej sprawa.

Jak w błędnym kole, co los cię obdarzył.
Przejść tak sobie twórczo, nie jeden by marzył.
Lecz kiedy Cię dotknie wielkie cierpienie
Zaufaj Bogu i uwierz w Jego istnienie.

Choć wiosna przed nami i lato już blisko,
Wiele zdarzeń przeszło, popłynęło z Wisłą.
Końcem tego wiersza jest moje przesłanie.
Szkoda mi tych ludzi,
Co nie przyszli na to spotkanie.
Są tak wspaniali,
W dążeniu do dobra.
Cóż, choroba ich zmogła

Do mojej przyjaciółki


Zdrada to Ból

Czy można wierzyć komuś bez końca?
Poświęcić czas, dni, marzenia i sny.
Tak było dotąd – odeszło jak burza.
Jak w dzień ponury, co nie ma słońca.
Wszystkiemu winniśmy byli my.

Inaczej dziś się zachowujesz,
Choć mówisz do mnie,
Że mnie szanujesz.
Nie chcę od ciebie takiego uznania.
Dosyć mam już
Serca kołatania.

Ze smutkiem patrzę  na Twe wybryki.
Potężny szok, jak wybuch fabryki.
Niekiedy dzwony kościelne milczą,
A ja nie mogę się z tym pogodzić,
Że ty potrafisz tak żonę zwodzić.

Dzięki za kwiaty i za życzenia,
Lecz ja Cię proszę
zajrzyj do Swego sumienia.
Czas wszystko odsłania,
Te zdjęcia też.
Niepewne – nie ma znaczenia.
Ja też.

Nie chowaj głowy, boś ty nie struś.
Zaczynasz, to dokończ
A nie bądź tchórz.
Czy może źle Ci tu ze mną jest?
Zostaw i odejdź,
Stać Cię na ten gest.

Nie patrz daleko, bo robisz błąd.
Rękę swą podaj Tej tutaj stąd.
Bo Twoja połowa żyje w niedoli.
Nie zdradzaj żony, bardzo to boli.
Bo życie nas wszystkich
Tak krótko trwa.
Źródłem wypływasz.
Brzegu się trzymasz,
I giniesz jak mgła.

Nie pozwól drogi mój przyjacielu,
By ranna rosa łzą się stawała
I by twarz żony Twej oblewała.
Co Bóg połączył,  jak most dwa brzegi.
Bo słodkie życie słono kosztuje,
A nas, mój miły, niech miłość ratuje.


BEZ OSCARA i NOBLA - Ku pamięci Wisławy Szymborskiej

Doceń człowieka dopóki on jest,
bo jak go braknie na próżno Twój żałosny gest.
My pamiętamy, a  każdy z osobna o sobie samym.
Lecz nasza głowa wciąż obraca się.
Popatrzmy dalej czy komuś nie jest źle.

Bo wydać wyrok dobry czy zły!!!
Skrzętnie ukrywać prawdę
to potrafimy bardzo, bez słowa,
cóż tylko my!

Pamiętać trzeba, zawsze i wszędzie.
Bo żal zostanie jak już i nas nie będzie.
Dla dobrych ludzi Bóg wyrok da,
bo on nas wszystkich  tak dobrze zna.

Wszystko zostanie.
Każdy uśmiech, każde słowo i gest.
Spójrzmy po sobie czy każdy z nas taki jest.
Prawda jest taka i nieraz boli!!!
Ale żyć w prawdzie nie każdy umie.
Żyjąc kłamstwem i niezgodą to życie w niewoli!!!

Masz wielkie serce, weź go na dłoń.
Spojrzyj na wszystko na świata woń.
Każdy krzew kwitnie i ściąga owady.
Lecz do złych ludzi nie mamy rady.
Ale tych dobrych też wielu było.
Poszły odeszły, a nam żal się ich zrobiło.

Ach mądrzy ludzie, nasi rodacy.
Nobla i Oscara by nie było bez Waszej pracy.
I nasza pamięć, niech z Wami będzie!!!
Ja też poetka, choć bez medalu.
Stanę kiedyś w Waszym rzędzie!!!


SZKODA ŻYCIA

Tak jak pociąg pędzi po szynach,
tak się i ludzkie życie zaczyna.
Lokomotywa ciężka napędza swe wały,
aby w pół drogi się nie zatrzymały.
Bo  po co i dla kogo podróż skrócona,
gdy swego zamiaru się nie dokona?

Zamiar, talent i podróż do celu,
wszystko co dobre uchroni nas wielu.
Lecz ludzie sami podróż swą skracają,
przez swe pijaństwo tak szybko umierają.
Nie ważne dla nich, liczy się zdrowie,
bo tych toastów wypili już mrowie.

Duży huragan drzewka połamie,
bo cóż to drzewo dla wiatru znaczy.
Ciężka Twa dola młody człowieku.
Nie pij i zacznij żyć inaczej.
Pełna butelka humor Ci poprawi,
ale na pewno zdrowia Cię pozbawi.

Kiedy szczęśliwie dojedziesz do celu,
a tych szczęśliwych jest nas tu niewielu,
zobaczysz bracie rodzinę w komplecie.
Gdy jesteś trzeźwy, jak miło żyć na świecie.
Ilu przyjaciół wówczas znajdziesz w swoim gronie,
i przyjaciółek – każda stanie po Twej stronie.

Trzeźwe spotkania zawsze miłe są.
Trzeba zapraszać innych, co jeszcze cierpią.
Na Waszej drodze stanął Bóg sam
i tak powiedział – odrzuć butelkę,
a ja dam Ci szczęście, zdrowie i przyjaciół wielu.


Pozdrowienia

Słońca w lato, by świeciło  i zawsze nam radością było.
Szczęścia, zdrowia, wytrwałości  w trzeźwym życiu i miłości,
życzy wiejska poetka.


ZRODZONA PRZYJAŹŃ

Wszystko jest inne i wciąż się zmienia.
Nawet natura nie biegnie swym torem.
Co było, minęło, odeszło,
wspomnienia zostają, choć przykryte śniegiem.

Choć nie na długo takie przykrycie,
śnieg się roztopi, ukaże inne życie.
Wiosna to, czy jesień nam zimę zastąpi.
Niebo blade takie, złą wróżbę zwiastuje.

Podziwiasz i myślisz, już tyle lat tak szybko upłynęło.
Zobacz drogi człowieku, dzisiaj wszystko się zmieniło,
są biedni i bogaci, lecz żyją bez Boga jak piraci.

Hej koleżanki, mili koledzy,
wszystkie wspomnienia w tym wierszu zebrałam,
bo niejednokrotnie rodzi się pytanie,
czy w pełni oblicze dawnego życia Wam przekazałam.

Choć było biednie,  czasami  ubogo,
lecz miłość ludzka biegła wspólną drogą.
Bo przyjaźń zrodzona – kontakt osobisty,
do dnia dzisiejszego wymieniamy serdeczne listy.

Odcinek czasu, z którym odchodzą nasze wspomnienia,
to była moja misja do spełnienia.
Albo pisanie wierszy to cicha mowa,
nie żyję w bezczynności,
choć czuję się jak skała osadowa.

Możesz pomarzyć, możesz też śnić,
ale bez wspomnień nie da się żyć.
Nie unikniesz wspomnień, bo się nie da,
są zawsze z Tobą, jak Twój Anioł Stróż.


MIŁOŚNICZKA POEZJI

Jaki to dzień, czy powiesz mi?
Nawet nie zliczysz tych krótkich dni.
Budzisz się rano, ciemno i mrok.
Święta nadchodzą i Nowy Rok.

Dzień jak ta chwila, nie zatrzyma jej czas.
Cieszymy się bracia, z tego co mamy,
bo może niedługo w tak krótkim
czasie zabraknie i nas.

A kiedy chmury pędzą u góry
i mądre słowa do głowy wpadają,
w poezji nie szukajmy melancholii.
Bądźmy sobą i datą w historii.
Co minęło już nie wróci, to są bardzo proste słowa,
lecz czy da się z nich któreś do życia dopasować?

A jeżeli losów w koło złączymy zerwaną nić,
to wówczas chce się naprawdę żyć.
Miłośniczką poezji jestem
i o niej zawsze będę śnić.


A TAMTA JESIEŃ

U góry chmury, na dole mgła.
Taki to widok ta jesień ma.
Niewiele słońca, deszcz pada od rana.
Spadają liście, wiatr je rozwiewa.
I pozostają nam nagie drzewa.

Jak długo przędnie pajączek nić.
Tyle czasu też mamy aby żyć.
Kiedy silniejszy wicher powieje.
Urywa nitkę, a z nią nadzieję.

Młody człowieku, nasza młodzieży.
Wszystko przeminie, z modną odzieżą.
A co jest ładne, nie trzeba malować.
Lecz Bogu za zdrowie zawsze dziękować.

Dość silny wiatr drzewa kołysze.
Usiądź człowieku, może coś napiszesz?
Napiszę szczerze, bo ja w to wierzę.
Że tamte czasy, nie wrócą już.
Brakło nadziei i nierozwiniętych pąków róż.

Dzisiaj ogniska, nikt nie rozpali.
Nie ma też strachów, co na ptaki czyhali.
A tamta jesień też inna była.
Taka radosna, babim latem się okryła.

Łęty ziemniaków, podpałka były.
Ziemniaki się piekły, dzieci się bawiły.
Dzisiaj te dzieci się postarzały.
Wiele już odeszło!!!
A nam wspomnienia tylko zostały.


CHWŁA ŻYCIA

Czy słońce kiedyś zgaśnie na niebie?
Czy ciemne chmury księżyc zakryją?
Czas szybko leci, życie do przodu gna.
Nie ma odwrotu, starość zbliża się co dnia.

Myśli się kłębią jak dym z komina.
I tak człowieku sobie wspominasz.
Co było dobre gdzieś uleciało.
Możesz pomyśleć – Co Ci zostało?

Jak daleko szukać, beztroskich chwil i dat.
Czas zataił ślady, upłynęło już tyle lat.
Wszystkie przygody, życia naszego.
Trzeba zapomnieć, nie żałuj niczego.

A kiedy jutro ranek nastanie.
Cieszmy się mocno na przywitanie.
Jaka by wtedy aura nie była.
To zaśpiewajmy – „Zdrowaś Maryja”.

Pasma doli i niedoli.
Ścielą się zieloną piękną niziną.
Tak jak te albatrosy wędrowne.
Co fruwają nad morzami przestrzenią.

Bo gdzie to morze, a gdzie jest ląd.
Czy może tutaj zrobiłem błąd?
Spojrzyj na siebie, czy z twojej strony.
Nie jest przez Ciebie ktoś pokrzywdzony.

Fruwać, ach fruwać człowiek nie może.
I nie pokona takie przestworze.
Przed wielkim tronem, serca składamy.
Przebacz nam Boże tak Cię Błagamy.

W całym ja życiu, na litość nie liczę.
Lecz kocham Cie Boże, tak bardzo skrycie.
Kiedy nadejdzie koniec rozstania.
Zasil mnie Boże Łaską przebaczania.


SPEŁNIONA WOLA

Z południa Polski, rodem Ty byłeś.
Wszystko co piękne, tam zostawiłeś.
Jeziora, lasy, rzeki i góry.
I Wadowice i znane mury.

A Twoja droga, którą wybrałeś.
To w życiorysie wpisane miałeś.
Bóg Cię powołał na sam szczyt wiary.
Abyś mógł spełnić jego zamiary.

I tak się stało, niby cud świata.
Byłeś Papieżem przez długie lata.
Kochałeś wszystkich swą łagodnością.
Zostałeś świętym z Bożą Miłością.

A nam Polacy, pamiętać trzeba
Bo tylko wiernych Bóg bierze do nieba.
Wszystkie złe nawyki, wyrzućmy do cienia.
Żyjmy szczęśliwie i w zgodzie.
Bo tylko to jest wart dążenia.


DOŻYNKI

Idąc na spacer, tak patrzysz sobie.
Złocą się zboża w pięknej ozdobie.
Choć tak niedawno zielone były.
Minął czas krótki, barwę zmieniły.

Przetrwały zimę, mrozy siarczyste.
Śnieg jak pierzynką otulał wszystkie.
A w końcu wiosny się doczekały.
Poranną rosę sobie zbierały.

Dziś my rolnicy zbieramy kłosy.
Czas wszystko zmienił – nie ujrzysz już kosy.
Z jednego ziarnka, kłos się narodził.
To Bóg tak daje, by nam dogodzić.

A my Bogu w podzięce damy.
Te piękne wieńce, co uwijamy.
Z dorodnych kłosów, ładnie zrobione.
Zbieranie zboża, już zakończone.

Hej drodzy rolnicy, Wy kochani ludzie.
Nadszedł czas dożynek, po tak ciężkim trudzie.
Zabawić się pora, spotkać tu wesoło.
Trochę zaśpiewać, potańcować i Bogu podziękować.

Dziękuję Ci Boże wysoko w niebiosy.
Dziękuję tak bardzo, za chlebowe kłosy.
Za pełen kosz kwiatów, razem z owocami.
Kłaniamy się nisko, Boże zostań z nami.

A ten bochen chleba pięknie upieczony.
Z młodego ziarna jest on już zrobiony.
Nasz szanowny Wójcie, dziel go sprawiedliwie.
To za trud rolników, niech żyją szczęśliwie.

Nasi mili księża, szafarze kościoła.
Na dożynki gminne, Bóg Was tu przywołał.
By razem dziękować, za plony zebrane.
Dziękujemy Bogu i Matce Kochanej.


CUD TO WIATR

Polskie lato ukochane znika już powoli.
Pustoszeją pola, goła niwa stoi.
Umilkły głosy, ptaków śpiewanie.
I teraz cisza po nich zostanie.

Cisza jest głuszą, trochę zaplątaną.
Lubi płatać figle, mocą swą  nieznaną.
Niebo się zasnuło chmurami ciemnymi.
Całe lato pada i nikt tego nie zmieni.

Czy to kara od Boga nam dana?
Stań pomyśl przez chwilę, ciszo ukochana.
By człowiek zrozumiał, że życie bez wiary.
Jest trudne i ciężkie, nie uniknie kary.

Mądrość ludzi – cóż po stracie.
Przysłowie to mówi, a czy je znacie.
I czy z tych znaków coś odczytacie.
Wróćmy do wiary, czas zmienić świat.
Bo cudów nie ma, ach chyba Wiatr.

Wiatr to cud, nad wszystkie cuda natury.
Słyszysz jak szumi, drzewa kołysze.
Lecz czy go widzisz??
Nie, Ja go słyszę.


ZABŁĄKANE MYŚLI

Ile w życiu mostów przeszłam.
Ile ścieżek wydeptałam.
Byłam wesołą, a nie raz smutną.
I wówczas płakałam.

Mówię Wam, życie nie jest proste.
Trzeba pokonać zło, by dobro zwyciężyło.
Stać na straży i pilnować, by zło nie powróciło.

Każdy dzień jest bardzo miły.
Dany jest od Boga.
Ale Bóg daje też noce.
Noc jest ciemna i sroga.

W dzień człowiek wesoły i miły.
Gdy nadchodzi wieczór, opada z siły.
Strach go nęka, spać nie może.
Usiądź ze mną Panie Boże.

Koniec myśli tu przelanych.
Ile łez też wypłakanych.
Życie jest ciężkie, jak kamień z młyna.
Idę chyba dobra drogą – mówię dowidzenia.

Tak to ja sama, o sobie napisałam.
A kto będzie czytał niech wie
Że o nim i o Bogu myślałam.
Wszystkim, co kocham
Życzę samych pięknych myśli.


RZEKA

Moja rzeko, gdzie początek swój masz.
Płyniesz sobie, gdyż swój kierunek znasz.
Kiedyś myślał człowiek nad Twą wodą.
Słynęłaś ma rzeko piękną wodą.

Z góry i pod górę swe wady pchasz.
Zobacz ma rzeko Flisaków masz.
Słuchać ich śpiewy, radosne słowa.
Dzisiaj jesteś inna, jakby całkiem nowa.

Nabrałaś wody trochę za dużo.
Stare masz brzegi, zniszczone burzą.
Zalałaś pola i nasze domy, łąki i lasy.
San ty rzeko moja oszczędź nas.


Spław drzewa, te tratwy woda Twoja ma.
Tylko nie wiem, czy ten piękny widok dalej trwa.
A Radomyśl nad Sanem słynie z obrazu
Matki Bożej Bolesnej, łaskami słynącej.
Wysłuchaj mnie Matko, gdyż z tamtych stron pochodzę.


KAPŁANI


Ach drodzy Księża, Wybrańcy Boga,
On Was powołał,
Nie łatwa ta droga.
Tam gdzieś daleko, rodzinne strony
Smutno Wam bez nich, żal utęskniony.

Zostawić ojca, matkę, rodzinę, podwórka znane.
Bóg Was rozesłał, po świecie całym.
I tak powiedział - Ciebie wybrałem.
A słowa moje głoście z uciechą.
Niech na wszystkie strony świata niesie je echo.

Kapłańskie dłonie - dotyk anioła.
To on nas wszystkich tutaj przywołał,
Aby wysłuchać Słowa Bożego.
Zatrzymać się przez chwilę,
I przyjąć sakrament z rąk Jego.

A kiedy z wieży dzwony zadzwonią,
Kapłan Cię przyjmie z otwartą dłonią.
Wszystkie narody Ziemi  i wielu  ras,
Szanujmy Księży,
gdyż Bóg wyznaczył Ich dla nas.

Chociaż nie raz, ich serce płacze,
Idą tak w nieznane, życie tułacze.
Mają nadzieję, gdzieś na końcu świata
Spotkać w nas ludzi, jak swego brata.

Stwórzmy koło rękami  związane,
I tak spleciemy nasz braterski krąg.
A ty pośrodku stań nasz Kapłanie,
Do bliskich w sercu, skieruj swój wzrok.


W drogę już czas

Moja ty sosno, moja ostojo
kiedy ja siądę pod igłą twoją
Spojrzę na ciebie, czy mi urosłaś
i czy kosz szyszek swoich przyniosłaś.

Znalazłam piórko, lecz nie wiem czyje,
z której to strony, przywiał je wiatr.
Jakiego ptaka to piórko było.
Czy po nim został, choć mały ślad?

Nie raz zabłądzisz człowieku miły
myślisz tak sobie – szczęście mnie opuściło.
To nie w tą stronę, nie ten drogowskaz.
To wola Boga, to jego rozkaz.

Bo na złej drodze, choćbyś i płakał.
Tam nic nie znajdziesz, nawet robaka.
Żal nie pomoże, ptak piórka nie zgubi.
Nawróć się człowiecze, bądź miły dla ludzi.

Nie wiem dlaczego już powróciła.
Chwila pisania, znów nastąpiła.
My nawet pracy, tak duży mamy.
Oranie, sianie – wiosnę witamy.

Moja lilijo, ty śliczny kwiecie.
Kocham ja ciebie, jak nikt na świecie.
Patrzę na ciebie jakaś wspaniała
moja lilijo, moja ty biała.

Wszędzie się trawka zazieleniła.
A w naszym stawie żaby rechoczą.
Na gniazda ptaki patyki noszą.
Wiosnę witamy z wielką rozkoszą.

Wiosna do tego się przyczyniła
O rok starszym nas uczyniła.
Płynie do przodu nasz ziemski czas.
Ty Matko Boża Wspomagaj Nas.


Nasza Drużyno!

Bardzo jest trudno i ciężko żyć.
Młodzież się nudzi, nie może tak być.
Do góry głowa, droga młodzieży,
a bo ten czas już do was należy.

Ach tam ku górze, chmura przy chmurze.
Tych kilometrów nikt nie odmierza,
a nasza młodzież rośnie tak szybko.
Lecz czy swe życie Bogu powierza?

Nie pacz młodzieży, że kraj nasz płacze.
Doczekasz jutra, będzie inaczej.
Deszczyk popada, trawkę zazieleni.
Zabaw się piłką, strzel gola, to wszystko zmieni.

Nowy już sezon piłkarski mamy.
Prawda jest taka na mecze czekamy.
Miła drużyno, nasi piłkarze.
Strzelajcie gole, bo każdy kibic tak każe.

Ja bardzo lubię na meczach być
i mocne brawa zawsze Wam bić.
W imieniu wszystkich kibiców, tak skrycie
wierzę, że w tym sezonie, będziecie też na szczycie.

Dla wszystkich kibiców, działaczy i piłkarzy „Wichra”
samych wygranych meczy życzy wiejska poetka.


Marzec

Choć ciemne chmury i zimno jeszcze,
ale nadchodzi już marzec wreszcie.
Słonko jaśniejsze i mocniej grzeje,
no i też wicher już tak nie wieje.

Wszystkie kobiety na to czekamy,
a bo my w marcu swe święto mamy.
Dzień kobiet - tak to się nazywa
lecz czy Ty w dniu tym jesteś szczęśliwa?

Nie ma różnicy święto, czy niedziela,
sprzątasz, gotujesz i tak się udzielasz.
Panowie mają święta udane,
obejrzą filmiki, gazety kochane.
Co masz na obiad? -  spytają.
Nie wierzą, że kobiety święto mają.

A dla nas panie drogie dziewczyny,
dzień jest ten taki sam - nie inny.
Bo my kobiety ten dar Boży mamy
i wszystkie trudy wciąż pokonamy.

Umiemy płakać i śmiać się czasami,
kochamy panów, nie jesteśmy sami.
Te wszystkie trudy życia spełnione
powierzmy Bogu on nas zrozumie.

A każdy z panów wziął sobie kwiat.
Więc zaśpiewajcie dziś nam „Sto lat”
i nigdy więcej nie patrzcie w złą stronę,
bo my jak łabędzie w pary złączone.


Zima

Co dzień od rana ja jestem sama
patrzę do góry w nieba obłoki.
Myślę o świecie wielkim, szerokim,
a u nas zima w mróz się trzyma.

Ach dziadku stary z tą długą brodą,
odejdź już od nas i popłyń z wodą.
Siwą i długą masz tą brodę
 i ona dodaje tobie urodę.

Śniegu nam niebo tak dużo dało
i pada sobie on tak co dnia.
Noce nie miłe i bardzo długie
świst wiatru słychać- to on tak gra.

Zimowy wicher to jak szaleniec>
gra on i pędzi jak gitarzysta
Odleć już wichrze, mówię ci szczerze
i poleć sobie do leśnych ścieżek.


Boże mój Boże

Będę ja pisać, lecz nie rymować,
będę pisała te zwykłe słowa.
Ładne wyrazy, dobrze myślane
ja bardzo kocham życie udane.

Udane jest życie każdego człowieka
lecz czy on wie co go czeka?
To tajemnica od Boga dana,
miarą nierówną jest odmierzana.

Choćbym błagała i mocno prosiła
to w rękach Boga, jest jego siła.
Nigdy, ach nigdy ja nie myślałam,
że Syna Kapłana będę miała.

Mój wielki Boże i Ty Maryjo
Tobie się kłaniam, choć już nie mogę
ukłonić się nisko - Matko przepraszam
to choroba, a nie lenistwo.


Jedna chwila


A czy widział ktoś sekundę
co umyka mile?
A czy widział ktoś i mgiełkę
a w niej tą umykającą chwilę.

To są rzeczy niepojęte
a nasz rozum tego nie wie,
że istnieją i sekundy i te mgiełki,
a w nich życia dzieje.

Ja widziałam polskie strony
od południa, od północy.
Życie bywa złe i dobre
płacz nadchodzi czasem w nocy.

Gdzieś samotny jesteś człowiecze
nikt o Tobie nie wie wiele.
Jesteś sam, ale wokół Ciebie
śpiewający są Aniele.
 


Wiosna


Jak to pięknie, jak to ślicznie,
gdy w około cudny świat.
W którą stronę ja nie spojrzę,
wszędzie kwitnie biały kwiat.

Białe suknie dzieci mają,
ach- jak ładnie- przemykają.
Wiejską dróżką jak anioły
do kościoła na nieszpory.

Te kapliczki i te krzyże
stoją sobie- wiatr je liże.
Symbol jest to nasz miłości,
ukojenie smutku, złości.

Maju miesiącu kochany
jesteś przez nas tak lubiany.
Twe uroki  aura miła
tęsknotą mnie zauroczyła.


Wspomnienie

Jak skrzat wędruje nocą w świat
tak ja myślą do Ciebie.
Kochałam Ciebie mocno tak,
jak aniołki kochają się w niebie.

Lecz życie lubi trudne być.
Kamienie drogę ścielą.
I nasza miłość znikła gdzieś
z wijącą się kądzielą.

Nitki co przędnie kądziel
są bardzo kruchuteńkie.
A nasza miłość piękna jest
lecz życie jest maleńkie.

Nigdy, ach nigdy nie spotkam Cię
bo odjechałeś w dal.
Czasami myślę czy to miłość
lecz pozostawiłeś mi tylko żal.


Dary z życia

Te krajobrazy - Polsko – kochane,
te kilometry „Borą” zjechane.
Tyle cudownych i miłych dat
zawsze wspominam od młodych lat.


Swoją tęsknotą co pali jak żar
rodzinne strony, żal mi ich, żal.
Drogi powrotnej nie znam ja już.
Tu świat mój i życie, tu kres moich łez.

Drzewa są inne - krzewy nie takie,
Trawy inaczej pachnące.
Pamiętam lata piękne i młode,
krowy na łące się pasące.

Choć tyle żalu i świat się zmienił,
a wola Boga, sens życia ma.
Nie smuć się serce, do góry głowa,
tego co nie masz, to Bóg Ci da.


Czas rozstania

Ktoś powiedział mi dziś tak,
że nadejdzie kiedyś znak,
znak miłości, złego taty.
Ja dziś żegnam choć ojczyma,
wyraz ojczym słowo złe,
ale ja nie życzę Tobie źle.

Zostań w niebie tak Ci życzę
i nie szukaj tam już mamy
bo my wszystkie Twoje dzieci
złe wspomnienia o Tobie mamy.
Wyjdziesz po nas?? Ktoś to wie
co Ci zaszumi w tej pustej głowie?
Woda myje brudy - mydło je odkaża.
Tobie drogi ojczymie trzeba było
chodzić do lekarza,
brać leków garściami i żyć
w zgodzie z ludźmi, a szczególnie z nami.


Smutki i żale

Przeżywam to stale - smutki i żale
w niepamięć czas to obraca.
Czy myślisz sobie mój ty kochany
być więźniem - nie to nie moja praca.

Piszę te słowa spokojnie i pytam się
co Cię martwi moja droga?
Piszę te wiersze, jeden, drugi i trzeci
to nic, to jest moja droga życiowa.

Smutno mi było, jest i będzie.
Tak jak byś kamień rzucił po nocy.
Gdzie on poleci? Nikt go nie widzi.
Kamień to rzecz mała, nie widzą go oczy.

Twoje oczy też nie widzą tego żalu co go mam,
sam byś hasał tak jak konik.
Wybacz drogi to nie dla mnie
Ja inne role życia mam.

Już niedługo pójdę sobie
i popłynę tak jak rzeka.
Trudno będzie Ci zrozumieć
czemu ona tak narzeka.

Ból przyciska mnie co rano.
Twarz skrzywiona, włosy siwe.
Same smutki we mnie drżą,
wybacz, odejdź i pokochaj sobie ją.

Prawda to jest życia sens
lecz czy znasz ja choć na tyle.
Nie utrudniaj życia mi.
Pomyśl czy tak warto choć przez chwilę.

Puste myśli, puste słowa
nie raz ja do Ciebie mówiłam.
Nie zrozumiesz mój Ty drogi
nieszczęśliwą przez Cię byłam.


Moja Czapla!


Moja czaplo, już tak bywa
żółty Dziubek, modre oczka
czarna grzywa Ci powiewa.
Ja na Ciebie patrzę z rana
czy nie odfrunęłaś kochana.

Stoisz sobie na tej nodze
blisko drogi, ku przestrodze.
Złodziej patrzy i podziwia
czy ta czapla jest prawdziwa.

Ma chęć wielką dotknąć Ciebie
Boi się trochę, to karane jest już w niebie
ukraść czaplę  nie da rady,
patrzą na to inne gady.

Wszystkie ptaki - wszystkie gady
i zwierzęta całe stada.
Lubię te boskie stworzenia.
Z nimi razem dzielę ziemię.


Życie jak zew


Miłą jest mi droga moja,
którą idę ja przez życie.
Lecz jak bardzo krzywą była
kiedy wspomnę ją jak dziecię.

Takie czasy kiedyś były
wszystkim drogi się krzywiły.
Moja była połamana
Brak miłości - brak nauki, nie byłam lubiana.

Dzisiaj droga mi się sprostowała.
Jest dość długa jak ta wstęga.
Choć za sobą mam te żale
ciężkie życie zniosłam.
Dziękuję Ci Boże, z życia coś wyniosłam.

Miłością ogarniam, ach całą rodzinę
i patrzę przed siebie czy coś nie pominę.
Droga piękna, a w oddali widzę mgłę
jak szal, w który się chyba owinę.
 


Modny wiek


Stoi sobie czapla siwa
i tak sobie głową kiwa
Powiedz, powiedz miły kwiecie
czemu tyle siwych babć na świecie.

Czapla na to już po szkodzie,
siwy kolor też jest w modzie.
Nie płacz babciu na siwizną
to jest kolor naznaczony blizną.

Wszystkie rany się zagoją,
nic już po nich nie zostanie.
Nie płacz babciu nad złym losem,
nie martw tez się siwym włosem.

To natura tak sprawiła,
Twoje latka policzyła
Pomnożyła i dodała
a Ty jesteś tak wspaniała.


Jesień

Liście z drzewa opadają,
zimę nam zapowiadają.
Zimę srogą, zimę złą,
ciężkie życie idzie z nią.

Cicho, smutno wiatr powiewa,
życie nasze kurczy się.
Patrzę dziś ja na te drzewa
dużo ludzi nie ma nie.

Droga kręta, droga zła
na tej drodze -stoję Ja.
Czy mnie widzisz - mój Ty Boże
i czy trochę choć pomożesz.

Pójdę kiedyś w nieba chmury,
będę patrzeć na te góry.
Całe życie je kochałam
lecz gór nigdy nie widziałam.


Wierszyk do Boga

Pytasz Panie co Ci dam?
Jedno serce, które mam.
A z tym sercem róży kwiat
stworzyłeś nam piękny świat.

Świat jest piękny i wesoły
lecz my ludzie nie anioły.
Ja Cie kocham: -  to mój znak
lecz czy każdy powie tak.

Świat nie mały, świat wspaniały.
Dobrze jest nam tutaj być.
Proszę Ciebie Boże Ojcze
pozwól mi na tym świecie żyć.

Idę sobie nad doliną
i podziwiam każdy krzak.
Kiedy przyjdzie dzień ostatni
Daj mi Boże Ty swój znak.


Znany Warkot


Taj jak taniec wkoło trwa
zawsze jeździsz tak co dnia.
I tak płyną szybko dni
w domu smutno samej mi.

Gdy odjeżdżasz mam nadzieję,
że powrócisz lada chwila.
Lecz jak bardzo źle się dzieje,
gdy Cię na czas w domu nie ma.

I tak w toku moich myśli
piszę sobie tak jak umiem.
Czekam na mego kierowcę
lecz czy on to zrozumie?

Czasem suczka da mi znak,
że już słyszy warkot aut.
I poznaje warkot bliski
biegnie na dwór, jak do miski.
 


Smutny czas…

Żaden malarz nie maluje
ach tak pięknie, kolorowo.
Ale słowa tego wiersza
czuję i piszę z głową.

Już nie ujrzę boćku ciebie
i czarna jaskółko.
Zostawiliście nasz krajobraz
zataczając tylko kółko.

Droga wasza, jak i moja
wcale nie jest łatwa.
Przylecicie do nas wiosną
jak listki urosną.

Taki piękny to krajobraz
widać go ze wzgórza.
Tylko na to patrzeć szkoda,
bo każdy komin już kurzy.

Chciałoby się jeszcze trochę
ciepła pokosztować.
Nadaremnie idzie zima
pod kołdrę się trzeba schować.

Ani kołdra, ni pierzyna
tak ciepła nie daje.
Jak szczęśliwa rodzina
co z Bogiem przystaje.

Latka młode odleciały
jak te nasze ptaki.
Trzeba kochać szarość życia
wszystkie niedostatki.

Minie zima, będzie ciepło
lato nas odwiedzi.
Tylko czy będziemy żyli?
Bóg to  wie- on wysoko siedzi.


Powiedz

Smutny losie jak to bywasz
czemu tak ładnie, los się nazywasz?

Jedni się cieszą, piją, śpiewają
takim na drodze losy nie stają.

Oni w to słowo nie wierzą wcale
wolą urządzać pijackie bale.

Ale nadejdzie i taki czas,
że słowo los umknie daleko w las.

Wtedy wam powiem, moi kochani,
że los tak chciał, jesteśmy wybrani.

Cztery kierunki świata Bóg ludziom dał,
a w jeden kierunek i nas zawołał.

Czy ja narzekam? Ach wcale nie.
Z Boga kierunkiem nie jest mi źle.


Wiejskie drogi

Miasta się cieszą, że mają parki
piękne ulice, bazary jak lalki.
Choć smutne życie w tych miastach jest
ludzie miastowi mają swój gest.

My naród ze wsi, jak cudnie tu być
wszędzie natura, chce się tu żyć.
Jest zieloniutko wokoło tak,
tu pies zaszczeka, zaśpiewa ptak.

A polne drogi prowadzą nas
śliczną alejką co wiedzie w las.
Mamy jezioro, ładne, zadbane
ach ono Płonią jest nazywane.

A na rozstaju dwóch naszych dróg
stoi krzyż wielki, na nim jest Bóg.
Obok ścieżeczka prowadzi nas,
w miejsce spoczynku, gdy przyjdzie czas.

Miejsce spoczynku to cmentarz
już tak rozłożysty.
Jest taki ładny, zadbany, czysty.
W pobliżu niego kamień - głaz narzutowy.
Wyszedł on z ziemi i patrzy
ach, jaki jest honorowy.

Nie raz źle czyni człowiek ubogi
wszystkie kamienie usuwa z drogi,
ale nie może tak w życiu być
iść gładką drogą nie da się żyć.

Myślę i piszę te zwykłe słowa,
przyszła już jesień tak kolorowa.
Różne się dzieją na świecie trwogi.
Nas nie opuszczaj „Mój Boże Drogi”


Rozstanie

Oj nie płacz drogi Wójcie
bo Cię rozboli głowa,
a nasze wspólne sprawy
rozwiązywać będziemy od nowa.

Życie tak szybko mija,
ten czteroletni czas.
Odfrunął jak gołąbek
żeby znów złączyć nas.

Może znowu od nowa
już w zimowy ten czas
sesje nasze połączą
gminę i radnych wraz.

Startować jak na księżyc
nie wiem czy uda się.
Ale dalej być radnym
ja bardzo tego chcę.


Wiejska poetka - pozdrawiam Wójta i wszystkich pracowników
naszej gminy, wszystkich radnych. Życzę dobrej współpracy.



Do dzieci
Jak się kiedyś pięknie żyło
w domu ciepło, bardzo miło.
Trzej synowie jak te kwiaty
nadzieją życia mego było.

Cicho kolebko, ja Cię kołyszę
do swoich synów ten wierszyk piszę.
Do swoich synów, co czterech miałam
jednego kryje mogiła mała.

Gorzkie myśli mi przychodzą,
kiedy wspomnę tamte czasy.
Nic już dzisiaj nie zostało
odfrunęli hen za lasy.

A słowa moje żalem spalone
odeszły z domu dzieci kochane.
Dwóch wojsko w szeregi wzięło,
jednego Bogu pozostawiło.

A mnie na starość się przydarzyło
pozostać z dziadkiem, co też jest miłe.
Kocham Cię mężu, mówię to szczerze
a w odlot dzieci wcale nie wierze.

Choć wyfrunęli jak te orlęta,
przyjdą do nas, choćby na święta.
Choćby na święta, czy na niedzielę
a w domu będzie zaraz weselej.

Przyjdą synowie, anioły wspaniałe
co tak porosły jak w lesie drzewa.
Powiedzą: Cześć, witamy!
Bo z nami też słonko pięknie  przygrzewa.

I tak to już jest, tu na tej ziemi
najgorzej żegnać się ze swoimi.
Odszukać czas utracony, piękne chwile,

Żale, sprzeciwy,
lecz każdy człowiek jest tu na swój sposób szczęśliwy.



Wszystko nowe
Budząc się rano wcześnie o świcie
patrzysz przez okno już nowe życie.
Jasno się robi, dzień już nastaje,
a rześka radość siłę nam daje.

Ale dziś przyszła zima tak biała,
a wiatr tak strasznie za oknem huczy.
Lecz nie wiadomo czego on szuka
że tak straszliwie po szybach puka.

Boisz się boisz, wszystko się płoszy
nie masz ty nigdy żadnej rozkoszy.
Zima jest ładna, choć taka blada,
siarczyste mrozy nam zapowiada.

Były też u nas nowe wybory,
już się skończyły te inne spory.
Bardzo się cieszysz, że też wygrała
ta twoja partia taka wspaniała- moja.

Bo czas nie czeka, a szybko płynie
jak każda rzeka.
A ja bym chciała, tak powiem szczerze,
spotkać się z latem w parku w plenerze.

Ach drogi Wójcie i Rado Wspaniała
proszę pomóżcie bym to zrealizowała.
Byśmy się wspólnie razem spotkali,
bo tak krótkie jest życie - chciałabym
abyśmy wszyscy się zapoznali.

Natręt nie wchodzi do gry i nie popłaca,
ale takie dobre wspomnienia
do których się zawsze wraca.
Z gminnych kosztów nie zedrze się skóra
pogadamy, pośpiewamy i będzie hura!

Jednego radnego ja już poznałam.
Ma  serce złote, bardzo dobre myśli,
w nim nadzieja stała.
On jest rolnikiem, mówię wam to szczerze,
nie braknie nam chleba, ja bardzo w to wierzę.
 


Do Mamy

Już nadchodzą takie dni
dni rocznicy. Mamo smutno mi.
I jak zwykle, jak co roku
przypominasz każdy krok.

Mamo smutno tu i prosto,
 inne drzewa rosną
i ciszy nikt nie zna tu.
Mamo nie myśl, że się skarżę,
żal tylko marzeń, dziecinnych lat
i tych przykrych dat.

Wspominam starych śliwek rząd,
ciemnych i wysokich jakby nie stąd.
Mamo wołam Twoje imię
i znowu jesteś przy mnie, jak z tamtych lat.

To naprawdę Mamo
jutro wyślę inny list
Napiszę… itd.
Mamo to tak miało być.

A Ty mamo śpij spokojnie
Jeszcze noc daleka.
Śpij o Mamo, ja wiem
Ty na nas czekasz.


Żal i łzy

Ten grudniowy dzień ponury
wiatr napędzał śnieżne chmury.
Mróz co daje się we znaki
w dzień ten był byle jaki.

Późna noc już była sobie,
a my w koło twego łoża.
Nie modlitwy, nie płacz dzieci,
odeszłaś, to była wola Boża.

Nie majątek co się złoci,
nie liczy się też żadna wygrana.
Spojrzyj na nas z góry Mamo,
bo byłaś bardzo kochana.


Pory roku

Cztery pory roku mamy
lecz my lato wciąż kochamy.
Wiosnę też sobie cenimy,
ale zimy się boimy.

Złotą  jesień podziwiamy,
barwę liści też kochamy.
Odlot ptaków nas szokuje
przyjście zimy obiecuje.

Cóż my starsi ludzie na to?
czekać będziemy znów na lato.
A tymczasem grzejmy ręce,
bo ciepełka trzeba nam więcej.

Bo ciepełka nam potrzeba,
tak jakby do jedzenia chleba.
Przejdą szarugi, śniegi i mrozy,
a Bozia nam da i świat się otworzy.


Paan- Bus

Piszę wiersz o was, wy przewoźnicy
co trasa wasza daleko sięga.
Lubimy jeździć mili kierowcy,
bo firma Paan-bus to jest potęga.

Każdy autobus ładny po drogach hula,
pasażer jest smutny, kierowca go przytula.
Uśmiech szeroko rozjaśnia czary,
w biurze Paan- busa same pochwały.

Każdy kierowca w tej firmie dobry.
Spytasz- odpowie, jest taki szczodry.
Choć drogi wasze dziurami łatane
przez urzędników są zaniedbane.

I choćby nie wiem co złe się stało
ja życzę wszystkim - mówię to śmiało.
Szerokiej drogi drodzy szoferzy,
bo do szczęśliwych podróż należy.
 


O lesie

Oczy patrzą tak daleko,
jaki widok wzrok ten ma.
A ja sobie tak oglądam
wszystkie wioski, które znam.

Trzeba byłoby je posklejać,
rozrzucone takie są.
Złączyć razem te pejzaże
rozweselą się nam twarze.

Tam w oddali widać las,
tylko zima, trudny czas.
A czasu tak dużo, co mi go nie trzeba.
Ja wolę spojrzeć wysoko do nieba.

Las w zimie okropny.
Barwę popiołu wszystkie drzewa mają.
Ale między tymi szarymi
piękne choinki nam się kłaniają.


Światło

Hej nocą, nocą gwiazdy się złocą,
błyszczą tak wysoko rozmieszczone.
Małe, duże promień dają
ciemność nocy rozjaśniają - ale po co?

Chciałabym mieć taki sen,
że noc ciemna zamieni się w biały dzień,
że zima minie, tak szybko jak wiatr
i znowu za oknem ujrzę inny świat.

Ach człowieku pomyśl sobie,
czy te gwiazdy świecą Tobie.
Jedna z nich to moja była,
gdym się na świat urodziła.

Światło to nic nie kosztuje.
Jasny widok z nieba dany.
A Ty śpij ubogi człowieku,
śpij sobie człowieku kochany.

Przeszły wieki, przeszły lata,
gwiazdy świecą jak świeciły.
Piszę sobie takie słowa
by pamiątką po mnie były.

Kiedyś może ktoś uczony
pomysł taki znajdzie w sobie.
Pisać wiersze nie jest łatwo
lecz to ja- poetka
A czytanie zostawiam Tobie.


Czas

Ach ta wiosna piękny czas.
Chciałoby się, aby zawsze została w nas.
Czas to słowo bardzo krótkie,
tak jak życie biegnie szybko.
Był, przeminął i po czasie
w zapomnienia poszły słowa.
Ale ja o nich pamiętam i zapiszę
to co myśl moja każe mi drukować.
A papier to przyjmuje wszystko,
co było, jest i będzie zapisuje.
Bo czas nie czeka płynie ucieka,
a ja tak sobie myślę że lata doczekam.
Czekanie to czas który trwa,
nie patrzy na to co znika, za nocy lub dnia.
Tak szybko doba za dobą ucieka,
niedołężnego robi człowieka.
Boże nie pozwól bym była to ja.


Do Papieża

Dobra wiadomość - oczekiwana
i z całym światem mile słuchana.
A słowa Twoje nadzieję dały,
bo Cię narody wszystkie kochały.

Jesteś nam bliski, chociaż już w grobie.
My pamiętamy zawsze o Tobie.
Twoje nauki w sercach zostały,
dowcipy, żarty, uśmiech wspaniały.

A chociaż nie raz z bólu się krzywiłeś,
dla nas rodaków oparciem byłeś.
Brakuje nam Ciebie Sługo Boży,
lecz dzisiaj niebo ci się otworzy.

Dziś wchodzisz w progi Ojca Naszego,
Ojcowska dobroć niech z Tobą będzie.
Byłeś wspaniałym Papieżem świata.
Polska dziękuje za swego brata.

Tęskniłeś nie raz sługo kochany
do polskich jezior, gór tak lubianych.
Lecz powierzyłeś życie Matce Boga,
w którym istnieje ojcowska trwoga.

Miłosierdzie Twoje tak dobre było,
by Cię do beatyfikacji zaprowadziło.
My dziś Biskupie, Kardynale, Papieżu drogi
dziękujemy, że wszedłeś w Jezusa progi.

Dziś pragnę dodać, ach tylko tyle,
że z przyjściem śmierci liczą się chwile
Otwórz nam wrota Ojcze Kochany.
Zmyj z nas grzechy tak Cię błagamy.

Jesteś już w niebie u matki Boga.
Wiesz o nas wszystko, nasza to trwoga.
Przebacz nam błędy, Papieżu,
Sługo, Ojcze kochany,
przez Matkę Maryję Świętą jesteś wybrany.


Moje ptaki

Och Ty ptaszku mój kochany,
proszę ulecz moje rany.
Czy ma prośba Ciebie wzrusza?
Nie wiem. Słuchaj, bo masz uszy.

Fruwasz sobie pod niebiosa.
Wiem, słyszysz z nieba głosy.
Lubię ja was ptaki moje,
zdradźcie mi kryjówki swoje.

Zdradź tajemnicę przez Boga daną,
przyleć na okno, gdzie patrzę rano.
Pokiwaj główką i daj mi znak,
będę wiedziała Tyś jest mój ptak.

Za horyzontem, oj tak daleko.
Gdzie z okna mego nie sięga wzrok.
Czekam na Ciebie moja jaskółko
przyleć już do nas i zatańcz w kółko.

Czyste powietrze
Promocja Granty PPGR
Pomoc dla Ukrainy
Biuletyn informacji publicznej
Dostępność cyfrowa i informacyjno-komunikacyjna
Ogród Dendrologiczny
Grobonet
Mapy Gminy
Mikro porady
Lider Pojezierza
Nowiny Przelewickiej Gminy
Sesje Rady Gminy Przelewice
Wspieraj Lokalnie
Polska Multimedialna